brood.k pisze:Grono profesorsko recenzenckie się spotkało i uchwaliło.

Ehehe a wkrotce zalozy wlasny lepszy sejm

brood.k pisze:To nie jest TWÓRCZOŚĆ. To jest sporo radochy z tego że odkryło się coś nowego. A że jest to radośnie proste granie, cóż.. Na kombinowanie przyjdzie jeszcze czas - a potem na ponowne, już dojrzałe, uproszczenie. Każdy tak miał, ma, bądź będzie mieć. Ale jest rokująco i cóż.. słucham. Bo ładne. A na tym etapie wywołanie takiej dyskusji też jest sukcesem.

Tak to mozna wszystko wytlumaczyc. Czy jak hydraulik Ci spartoli robote i bedzie Ci rura ciekla to tez bedziesz go tlumaczyc ze mial radoche przy grzebaniu z rurami

? Przyklad wbrew pozorom jest tylko troche pojechany

.
Ale generalnie zgadzam sie w 100%, tyle, ze zycie pokazuje, ze w 95% przypadkow jesli nie wiecej bylo zawsze rokujaco a potem konczy sie na radosci, radosc tez sie w ktoryms momencie konczy i zaczynaja sie trudne pytania a potem nieciekawe wnioski, lacznie z takimi, ze zmarnowalo sie czas- czyli klasyka gatunku pod haslem home recording- i o to zahaczam. Wszystko zalezy oczywiscie od zalozonych celow, a jesli ich nie ma badz chodzi o sama radoche, wtedy czeka tylko szuflada (a watpie aby osoba z energia i ambicjami zrobienia czegos innego myslala o szufladzie). Tu jest troche tak jak ze sportowcami, tylko ci, ktorzy startuja na wstepie z wysokiego poziomu, prawdopodobnie nieosiagalnego dla wiekszosci zwyklych ludzi, maja szanse na wyniki na poziomie swiatowym (tylko szanse, bo trzeba miec dobrego trenera, wole osiagania wynikow i jeszcze milion innych rzeczy). I tak tez jest z artystami (tylko prosze nie pisac, ze artysci nie marza o wielkich koncertach i rzeszy sluchaczy czy nawet fanow), a tu troche widac (a nie jest to zdaje sie startup), ze brakuje poukladania tego wszystkiego, jest troche mankamentow, ktore byc moze mozna szybko wyciagnac, poprowadzic troche za raczke, bo to "potem przyjdzie czas" moze nigdy nie nastapic albo nastepowac bardzo dlugo. I nie chodzi o proste granie tylko m. in. o infantylnosc czy tez czasem jarmarcznosc przekazu (proponuje rzucic uchem na ostatnia plyte Rojka by uslyszec jak mozna uzyc bardzo prostego grania i osiagnac dobry efekt przy niekoniecznie ciekawym glosie). Ja bardzo dobrze zycze artystce, moze trafi na wlasciwych ludzi.
musman76 pisze:Dla mnie ta muzyka jednak się wyróżnia: te organy i syntezatory z ich chropowatym brzmieniem, połączone z gitarą, oraz głos wokalistki - trudno mi było przejść koło tego obojętnie. Żeby bohaterka tematu się męczyła grając i śpiewając, tego nie widać, moim zdaniem.
Ja nie twierdze, ze nie wyroznia, tylko ze jest malo rzeczy wyrozniajacych, bo takie polaczenie instrumentow mozna spotkac w polowie podrzednych knajp w dowolnym wiekszym miescie z historia muzyczna. Brzmienie tych instrumentow to w duzej mierze kwestia gustu i moze sie podobac. A ten glos jest za slaby (trudno mi to w tej chwili ocenic czy warsztatowo czy z tremy/niesmialosci) do takiego spiewania po prostu, to nie kwestia meki

.
Gdybym mial pamiec do nazw taka jak do cyferek to bym Ci dal przyklad od reki. Kilka lat temu mialem przyjemnosc obcowac z muzyka pewnej bostonskiej zdaje sie grupy, w ktorej stosowano jeszcze dodatkowo smyki, ale za to bylo bardziej rockowo, ale nie rockowo i wykorzystano malo interesujacy wokal w sposob ciekawy, bardziej subtelny- czuc bylo reke fachowca, ktory wiedzial co z glosem robic. Jak znajde przy okazji nie omieszkam wspomniec, a w miedzyczasie posluchaj sobie dcd.
Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy